Marcin Romanowski otrzymał azyl na Węgrzech, co utrudni Polsce wyegzekwowanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Eksperci wyjaśniają, czy i jakie kroki prawne może podjąć polskie państwo, korzystając z członkostwa naszego i Węgier w Unii Europejskiej.
19 grudnia 2024 roku obrońca posła PiS Marcina Romanowskiego mecenas Bartosz Lewandowski poinformował, że rząd Węgier udzielił polskiemu politykowi ochrony międzynarodowej na podstawie ustawy o prawie azylu. Dzień wcześniej Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się na wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec Romanowskiego. Wniosek ten do sądu okręgowego skierowała Prokuratura Generalna. Już wcześniej za posłem PiS wydano list gończy w związku z decyzją sądu o zastosowaniu wobec niego trzymiesięcznego aresztu. Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu – który jako polityk Solidarnej Polski (a następnie Suwerennej Polski) był w latach 2019-2023 wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości – popełnienie 11 przestępstw, m. in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu. 20 grudnia prokurator krajowy Dariusz Korneluk zapowiedział, że zarzuty będą uzupełnione o kolejne siedem.
19 grudnia wieczorem szef kancelarii premiera Viktora Orbana Gergely Gulyas potwierdził, że były polski wiceminister sprawiedliwości otrzymał na Węgrzech azyl polityczny. W rozmowie z dziennikarzami Gulyas argumentował, że decyzja ta wynika z przekonania władz węgierskich o tym, że w Polsce trwa kryzys praworządności.
W odpowiedzi na to polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało 20 grudnia komunikat, w którym oświadczyło, że decyzję rządu premiera Viktora Orbana o przyznaniu azylu politycznego Romanowskiemu uznaje za “akt nieprzyjazny wobec Rzeczypospolitej Polskiej i sprzeczny z elementarnymi zasadami obowiązującymi państwa członkowskie Unii Europejskiej”. “Zwracamy uwagę, że przyznanie ochrony międzynarodowej w którymkolwiek z państw członkowskich UE nie zwalnia tego kraju z obowiązku wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Decyzję w tym zakresie może podjąć jedynie niezależny i niezawisły sąd, gdyż ma ona wyłącznie wymiar prawny, a nie polityczny” – napisano w komunikacie. MSZ zapowiedziało, że “jeśli Węgry uchybią europejskim zobowiązaniom”, Polska wystąpi także do Komisji Europejskiej o wszczęcie postępowania w sprawie Węgier zgodnie z art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
Jeśli chodzi bowiem o dalsze działania polskiej prokuratury, to po decyzji Węgier o przyznaniu Romanowskiemu azylu właściwie nie ma ruchu. Jak tłumaczyli w Konkret24 prawnicy, z którymi konsultowaliśmy ten przypadek, polska prokuratura musi czekać, aż Romanowski opuści Węgry.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Romanowski ukrył się na Węgrzech. Prawnicy: “szach-mat dla polskiej prokuratury”
Co więc teraz może zrobić państwo polskie? Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar mówił na konferencji prasowej 20 grudnia: “Będziemy musieli angażować do tej sprawy zarówno Unię Europejską, jak również Radę Europy. Dlaczego? Ponieważ my nie możemy pozwolić sobie na to, aby osoby, które są podejrzewane o popełnienie tak poważnych przestępstw, po prostu uciekały przed polskim wymiarem sprawiedliwości”.
Eksperci, z którymi konsultowaliśmy obecną sytuację, wskazują na pewne procedury prawne, które Polska może uruchomić, a które wynikają z naszego i Węgier członkostwa w Unii Europejskiej. Droga ta jest jednak długa i nie gwarantuje sukcesu.
Polska wydała Europejski Nakaz Aresztowania, lecz Węgry udzieliły azylu. Zdecyduje sąd węgierski
Na konferencji 20 grudnia prokurator krajowy Dariusz Korneluk mówił: “Ze swojej strony dzisiaj prokuratura odnośnie pana Romanowskiego i jego statusu wykonała wszystko. Został wniosek prokuratora uwzględniony, prokurator wystąpił o europejski nakaz aresztowania, który został także uwzględniony. W tej chwili to sąd węgierski będzie podejmował decyzje w zakresie ENA odnośnie pana Romanowskiego”.
CZYTAJ W TVN24.PL: Za co ścigany jest Marcin Romanowski? Zarzuty wobec byłego wiceministra sprawiedliwości
Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) to decyzja o aresztowaniu i przekazaniu osoby poszukiwanej w związku z prowadzonym przeciwko niej postępowaniem karnym lub osoby skazanej na terenie Unii Europejskiej. Taka decyzja może zostać wydana przez organ sądowy jednego z państw członkowskich Unii Europejskiej. ENA do prawa unijnego został wprowadzony na mocy decyzji ramowej Rady 2002/584/WSiSW z dnia 13 czerwca 2002 roku. ENA zastąpił tradycyjne zasady ekstradycji pomiędzy państwami członkowskimi. Teraz państwo, które wydało ENA za jakąś osobą, po jej zatrzymaniu nie musi już kierować osobnego wniosku o ekstradycję. Mechanizm ten oparty jest na zasadzie wzajemnego uznawania orzeczeń przez państwa członkowskie. Jest jednak kilka przesłanek, na podstawie których państwo wykonujące nakaz może odmówić przekazania danej osoby państwu wydającemu nakaz – m.in. niepełnoletność, amnestia czy przypadek, gdy dana osoba została już osądzona za popełnienie tego samego przestępstwa.
19 grudnia, komentując w Polsat News decyzję o azylu dla Romanowskiego, nieco zamieszania wprowadził prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista Uniwersytetu Warszawskiego. Zapytany, jaką funkcję teraz pełni ENA wystosowany wobec Romanowskiego, odpowiedział: “Ma taką funkcję, że jeśliby zainteresowany znalazł się poza przestrzenią Unii Europejskiej, no to ten nakaz byłyby skuteczny, ale w obrębie Unii Europejskiej nie”. Zaprzeczają temu jednak eksperci, z którymi konsultował się Konkret24.
– ENA działa we wszystkich państwach Unii Europejskiej. Pan Romanowski jest chroniony azylem tylko na Węgrzech. Jeśliby znalazł się w innym państwie UE, to ENA mógłby zostać bez przeszkód zrealizowany – wyjaśnia Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – Jeśliby poseł wyjechałby poza Unię Europejską, to jego sytuacja prawna zależy od kraju, w którym się znajdzie. Wówczas trzeba by sprawdzić, jakie są umowy dwustronne między Polską a tym krajem. Być może wchodziłaby w grę ekstradycja. By była skuteczna, konieczne byłyby zabiegi dyplomatyczne – dodaje.
20 grudnia rzecznik Komisji Europejskiej podkreślił to, co przekazało też polskie MSZ: że państwa członkowskie mają obowiązek wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Mecenas Rosati w rozmowie z Konkret24 zwraca jednak uwagę, że wykonanie ENA nie oznacza wydania Romanowskiego Polsce. Wykonanie ENA to wprowadzenie europejskich przepisów do porządku krajowego, co zrobiły Węgry, i zajęcie się sprawą przez sąd, co również się dzieje (bądź wkrótce będzie się działo). Sąd węgierski w swojej autonomii może podjąć decyzję, że prawo do azylu jest nadrzędne wobec ENA, że Romanowski nie trafi do Polski – i nie będzie to oznaczać, że Węgry ENA nie wykonały i grożą im za to konsekwencje przed TSUE.
Prokurator Korneluk przyznał, że “w tej chwili to sąd węgierski będzie podejmował decyzje w zakresie ENA odnośnie pana Romanowskiego”. I podkreślił: “Poczekajmy na orzeczenie sądu węgierskiego”.
Dlaczego sprawę rozpatruje sąd węgierski? Prof. Władysław Czapliński, profesor nauk prawnych, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji, wyjaśnia: – Po pierwsze, to nie sąd przyznaje azyl. Azyl przyznaje władza wykonawcza. Sąd może najwyżej potwierdzić, czy ten azyl kandydatowi przysługuje (to może dotyczyć sprawy Romanowskiego w związku z ENA – red.). Nie znam węgierskiej procedury azylowej, lecz logicznie myśląc wydaje się, że Polska nie ma żadnej możliwości oddziaływania na sąd węgierski. Jeżeli węgierski sąd odmówi wykonania ENA, naruszy prawo unijne. Odmowa wydania osoby ściganej ENA może nastąpić wyłącznie z przyczyn wskazanych w samej decyzji ramowej wprowadzającej ENA, a rzekomo polityczny charakter czynu taką przesłanką nie jest.
Również z wypowiedzi prokuratora krajowego wynika, że w węgierskim sądzie Polska wystąpić nie może, wszelkie kroki będzie mogła podjąć tylko prokuratura węgierska. “Dzisiaj nie wiemy przede wszystkim od strony formalnej, formalno-prawnej, czy pan Romanowski rzeczywiście otrzymał azyl (na Węgrzech). Żadne dokumenty w tym zakresie do prokuratury polskiej nie wpłynęły i na to oczekujemy” – poinformował Dariusz Korneluk 20 grudnia. “W pierwszej kolejności poczekamy na wypowiedź sądu węgierskiego. Polską prokuraturę na Węgrzech – bo taka jest procedura – że polską prokuraturę na Węgrzech dzisiaj będzie reprezentowała węgierska prokuratura w zakresie europejskiego nakazu aresztowania. Jeżeli pan Romanowski opuści terytorium Węgier, może zostać zatrzymany i zostanie zatrzymany na podstawie wpisu do systemu informatycznego Schengen, bo on nadal obowiązuje. Jednakże jak zostanie zatrzymany, oczywiście będzie mógł się powołać na azyl – o ile ten azyl formalnie rzeczywiście został mu udzielony. (…) I wówczas sąd innego państwa europejskiego będzie mógł wziąć to pod uwagę. Natomiast jeżeli pan Romanowski opuści Europę, skierowaliśmy (…) wniosek o wydanie czerwonej noty. Ten nasz wniosek jest procedowany w tej chwili w siedzibie Interpolu w Lyonie”.
Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, tłumaczy: – ENA wydał Sąd Okręgowy w Warszawie, więc on już jest. Mogą jeszcze trwać jakieś czynności wykonawcze wprowadzenia do systemu, żeby się to wyświetlało we wszystkich krajach UE. To najpewniej kwestia godzin. Sprawa pana Romanowskiego i ENA trafi do węgierskiego sądu. Tam on i jego obrońcy będą mogli podnosić swoje argumenty o łamaniu prawa w Polsce, ale trzeba pamiętać, że Komisja Europejska zakończyła procedurę z artykułu 7, więc ten argument może okazać się chybiony. Sąd węgierski będzie musiał wziąć pod uwagę to, że została wydana decyzja administracyjna, że przyznano prawo do azylu. Jednak po ostatniej wypowiedzi prezydenta Orbana widać, że sprawa jest przesądzona i że pan Romanowski nie będzie wydany. Prawo znów przegrało z polityką – stwierdza.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar przyznał na konferencji 20 grudnia: “Jeżeli nie będzie współpracy władz węgierskich, to może być to (egzekwowanie ENA) utrudnione. A tego typu sygnał i tego typu deklaracja – użycie instrumentu ochrony międzynarodowej przez administrację węgierską – może po prostu poważnie utrudniać przeprowadzenie tej procedury europejskiego nakazu aresztowania. Dlatego teraz być może to nie jest kwestia, tylko i wyłącznie prawnych możliwości, ale kwestia możliwości tych dyplomatyczno-politycznych, które powinny być przez Polskę wykorzystane”.
Możliwości prawne na poziomie UE: dwa artykuły traktatu o UE
Czy więc z prawnego punktu widzenia Polska jest na przegranej pozycji? Doktor Hanna Machińska z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, była zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, odpowiada: – Nie, absolutnie Polska nie jest na przegranej pozycji.
Profesor Władysław Czapliński z Instytutu Nauk Prawnych PAN i Centrum Europejskiego UW ocenia: – Oczywiście, że są procedury, które państwo może uruchomić. Po pierwsze, możemy skierować do Komisji Europejskiej informację, że Węgry nie wykonują europejskiego nakazu aresztowania, przez to naruszają swoje zobowiązania wynikające z Traktatów Europejskich – tłumaczy. Jak wyjaśnia, w tym momencie sprawa azylu dla Marcina Romanowskiego zaczyna być bardziej problemem Komisji Europejskiej niż Polski. – To Węgry muszą się tłumaczyć przed Komisją Europejską. Można więc wyobrazić sobie taką sytuację, w której sprawa trafia w ostatecznym rozrachunku do europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. I on na przykład wyznacza stawkę milion euro dziennie za każdy dzień pobytu pana Romanowskiego na Węgrzech. Wtedy czekamy, co zrobi premier Orban – mówi ekspert.
Doktor Machińska wskazuje konkretnie dwie procedury, które Polska może wykorzystać. – Procedura długa i bardziej skomplikowana to taka, w której bierze udział Komisja Europejska na mocy artykułu 258 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, czyli traktatu z Lizbony. Jeżeli Komisja uzna, że jakieś państwo członkowskie naruszyło prawa unijne na przykład – a mówimy o polityce azylowej, której podstawą jest artykuł 78 stanowiący, że Unia rozwija wspólną politykę w dziedzinie azylu i ochrony uzupełniającej tymczasowej – wówczas wydaje uzasadnioną opinię. Następnie jest procedura administracyjna i potem Komisja kieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oczywiście państwo może przedstawić swoje opinie w danej sprawie – tłumaczy dr Machińska.
Czyli tu podstawą do zaangażowania Trybunału Sprawiedliwości byłaby sytuacja niewywiązania się państwa ze zobowiązań traktatowych. Opisana jest właśnie w art. 258 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Brzmi on:
Jeśli Komisja uznaje, że Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów, wydaje ona uzasadnioną opinię w tym przedmiocie, po uprzednim umożliwieniu temu Państwu przedstawienia swych uwag. Jeśli Państwo to nie zastosuje się do opinii w terminie określonym przez Komisję, może ona wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Druga procedura, na którą wskazuje dr Machińska, opiera się na art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (o którym mówi komunikat MSZ). Zgodnie z tym artykułem:
Każde Państwo Członkowskie może wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeśli uzna, że inne Państwo Członkowskie uchybiło jednemu z zobowiązań, które na nim ciążą na mocy Traktatów. Zanim Państwo Członkowskie wniesie przeciwko innemu Państwu Członkowskiemu skargę opartą na zarzucanym naruszeniu zobowiązania, które na nim ciąży na podstawie Traktatów, powinno wnieść sprawę do Komisji. Komisja wydaje uzasadnioną opinię, po umożliwieniu zainteresowanym państwom przedstawienia, zgodnie z zasadą kontradyktoryjności, uwag pisemnych i ustnych. Jeśli Komisja nie wyda opinii w terminie trzech miesięcy od wniesienia sprawy, brak opinii nie stanowi przeszkody we wniesieniu sprawy do Trybunału.
– Czyli każde państwo członkowskie może wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości, jeśli uzna, że inne państwo członkowskie uchybiło jednemu ze zobowiązań. Tutaj państwo występuje do trybunału przeciwko państwu – tłumaczy dr Machińska. – W tej procedurze Komisja wydaje opinie w sprawie. Jest zaangażowana w procedurę, ale jej nie inicjuje. Jednak jest jedno “ale”: jeśli Komisja nie wyda opinii, a ma na to trzy miesiące, to państwo bez żadnej przeszkody może prowadzić procedurę przed Trybunałem Sprawiedliwości. Państwo nie jest związane opinią Komisji. Oczywiście lepiej, żeby Komisja wydała opinię, ale jeżeli tego nie zrobi, i tak sprawa idzie do Trybunału Sprawiedliwości – tłumaczy ekspertka.
– Różnica między tymi dwoma ścieżkami jest więc taka, że przy artykule 258 Komisja Europejska jest inicjatorem. Oczywiście, państwo informuje Komisję o nieprawidłowościach, ale Komisja rozpoczyna procedurę. Przy artykule 259 rolę tę pełni państwo członkowskie. To jest procedura szybsza – ocenia dr Machińska. – Takie sprawy są rzadkie. Tak było na przykład w sprawie Turowa, w sporze między Czechami a Polską. Wtedy Czechy wystąpiły przeciwko Polsce do Trybunału. Ostatecznie zakończyło się podpisaniem porozumienia.
Mecenas Przemysła Rosati z NRA przyznaje, że jeśli jakieś państwo uzna, iż inny kraj UE narusza wykonywanie ENA, może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości, ale: – Zanim sprawa tam trafi, musi się jej przyjrzeć Komisja Europejska i po wysłuchaniu uwag obu państw wydać opinię, której jednak Trybunał Sprawiedliwości nie musi brać po uwagę. W przypadku pana Romanowskiego będzie bardzo trudno wykazać, że Węgry uchybiły zobowiązaniom, ponieważ przepisy decyzji ramowej zostały wprowadzone do węgierskiego porządku prawnego, a sprawą zajmuje się węgierski sąd, który ostatecznie zdecyduje w tej sprawie. Może on orzec, że w przypadku kolizji prawa do azylu i wykonywania ENA, z którym mamy teraz do czynienia, prawo do azylu jest nadrzędne. Takie rozstrzygnięcie w zasadzie wtrąca argument o niewykonywaniu zobowiązań traktatowych, co stanowi przedmiot skargi do TSUE. Niezadowolona z rozstrzygnięcia strona będzie mogła się odwołać do sądu wyższej instancji, ale trzeba pamiętać, że w wypadku wykonywania ENA w danym państwie wszystko jest oparte o jego wymiar sprawiedliwości. Strona polska ani żadne inne państwo nie może brać udziału na żadnym etapie tego postępowania – podkreśla.
Odnosząc się do sytuacji, gdy sąd węgierski uznałby prymat azylu nad wykonaniem ENA, dr Machińska stwierdza: – Nie ulega wątpliwości, że jest zasada prymatu prawa europejskiego wobec prawa krajowego, która obowiązuje w całej Unii Europejskiej. Należy odłożyć na bok prawo krajowe i zastosować prawo europejskie. Myślę, że w kwestii prawnej, jeśli chodzi o sprawę Marcina Romanowskiego, jedyna opcja to przejście na poziom procedury europejskiej. Zaś jeżeli chodzi o kwestie dyplomatyczne, jest to inna warstwa. Tu potrzebne są bardzo ostre działania dyplomatyczne i takie zostały już zainicjowane – uważa ekspertka
Protokół 24. Węgry powinny poinformować Radę, ale azylu mogą udzielić
Eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24, zwracają uwagę na protokół 24 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej: “w sprawie prawa azylu dla obywateli Państw Członkowskich Unii Europejskiej”. Punkt “d” tego protokołu brzmi:
Jeżeli Państwo Członkowskie jednostronnie podejmuje taką decyzję w odniesieniu do wniosku obywatela innego Państwa Członkowskiego; w takim przypadku należy natychmiast powiadomić o tym Radę (Europejską); wniosek taki należy rozpatrywać w oparciu o domniemanie, że jest on całkowicie nieuzasadniony, nie naruszając tym samym w żaden sposób kompetencji decyzyjnych tego Państwa Członkowskiego.
Doktor hab. Piotr Bogdanowicz, profesor Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśnia, co oznacza ten przepis: – Założenie jest takie, że Węgry powinny poinformować od razu Radę o tym, że został skierowany do nich wniosek o udzielenie azylu. Powinny zakładać, że wniosek jest całkowicie nieuzasadniony, ale to nie znaczy oczywiście, że nie mogą udzielić tego azylu – zaznacza profesor. – Założenie w krajach Unii Europejskiej jest takie, że ten azyl nie powinien być udzielany, bo zakładamy, że mamy zasadę wzajemnego zaufania państw członkowskich, czyli uznajemy, że taka osoba zostanie w należyty sposób osądzona w innym państwie członkowskim i nie ma potrzeby udzielać jej azylu – tłumaczy dalej ekspert.
To jednak tylko założenie. Profesor Bogdanowicz pytany, czy może stanowi o tym jakiś konkretny przepis, odpowiada: – Ta zasada wzajemnego zaufania zapisana jest w różnych aktach prawa unijnego i stanowi jedną z podstaw aksjologicznych Unii Europejskiej. Punkt wyjścia jest taki, że wniosek jest nieuzasadniony, natomiast państwo oczywiście może podjąć inną decyzję. Wtedy jednak ten kraj musi, zgodnie z protokołem, poinformować Radę.
Doktor Machińska dodaje: – To jest protokół do traktatu z Lizbony, który właśnie odpowiada na taką sytuację, w której obywatel państwa członkowskiego występuje do innego państwa członkowskiego z wnioskiem o azyl. Jest wyraźnie powiedziane, że z uwagi na poziom ochrony praw podstawowych państwa członkowskie należy uważać za bezpieczne państwa pochodzenia w ich wzajemnych stosunkach. I to dotyczy azylu. Po drugie, jeżeli państwo jednostronnie podejmuje taką decyzję i udziela azylu, w takim przypadku należy natychmiast powiadomić o tym Radę. Wniosek taki skierowany do Rady należy rozpatrywać w oparciu o domniemanie, że jest on całkowicie nieuzasadniony, ale oczywiście nie naruszając w żaden sposób kompetencji decyzyjnych państw – wyjaśnia.
– Protokół 24 mówi mówi między innymi o tym, że państwo członkowskie, rozpatrując wniosek innego obywatela państwa członkowskiego, musi a priori założyć, że podstawowe prawa i wolności są tam zagwarantowane. To składający wniosek musi wykazać, że jest inaczej. Państwo, gdzie złożono taki wniosek, musi o tym powiadomić Radę Unii Europejskiej – potwierdza mecenas Przemysław Rosati, zauważając jednak: – Nie jest precyzyjnie określone, czy musi to zrobić w trakcie procedury azylowej, czy już po wydaniu decyzji.
Dyplomacja. Różne płaszczyzny oddziaływania
Tak więc są możliwości zaskarżenia przez Polskę na poziomie unijnym decyzji Węgier w sprawie azylu dla Romanowskiego, lecz takie sprawy ciągną się bardzo długo. “‘Od złożenia wniosku państwo UE kontra państwo UE mijają średnio dwa lata, zanim zapada wyrok TSUE’ – usłyszała w źródłach unijnego Trybunału dziennikarka RMF FM” Katarzyna Szymańska-Borginon – podało radio. Bo najpierw Polska powinna wnieść skargę do KE, ta musi wysłuchać obu stron, potem KE ma trzy miesiące na wydanie opinii, a bez względu na treść opinii Polska po trzech miesiącach będzie mogła złożyć skargę do TSUE.
W dodatku według opublikowanego we wrześniu 2024 roku raportu Democracy Reporting International (DRI) we współpracy z European Implementation Network (EIN) Węgry są w czołówce państw, które mają problem z wdrażaniem orzeczeń europejskich trybunałów – czyli TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC). Takich niewdrożonych orzeczeń jest aż 45, co stanowi 76 proc. wszystkich. Zaś wdrożenie orzeczenia zajmuje państwu węgierskiemu średnio… sześć lat i dwa miesiące.
Co więc jeszcze może Polska zrobić?
– Już słyszeliśmy o możliwym procesie dyplomatycznym w stosunku do Węgier, które polskie MSZ ma zamiar złożyć – stwierdza prof. Władysław Czapliński. – MSZ wezwał polskiego ambasadora w Budapeszcie na konsultacje, co jest w dyplomacji bardzo istotnym krokiem, bo oznacza obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych. To są gesty symboliczne, ale znaczące – podkreśla.
Profesor Czapliński zwraca też uwagę na istotny aspekt: – Zasadą jest, że w Unii Europejskiej nie ma prześladowań politycznych. I co do tego jest konsensus polityczny. W związku z tym decyzja ramowa wprowadzająca europejski nakaz aresztowania uniemożliwia powoływanie się na polityczny charakter czynu i na odmowę wydania osoby ściganej ze względu na rzekomo tło polityczne zarzucanego przestępstwa. To, że działania Marcina Romanowskiego nie miały charakteru politycznego, potwierdziło Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, uchylając jego immunitet. Co więcej, Zgromadzenie Parlamentarne musi respektować orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wprawdzie zakwestionował bezstronność i niezależność sądów w Polsce, ale odniósł je do czasów rządów PiS. Wbrew zastrzeżeniom wyrażanym przez posłów tej partii, instytucje europejskie nie kwestionują praworządności w Polsce za rządów koalicji 15 października (co potwierdza zresztą samo uchylenie immunitetu).
Z kolei prof. Jan Barcz (Team Europe Direct, Konferencja Ambasadorów RP), zauważa: – Są różne płaszczyzny oddziaływania w odniesieniu do Węgier, które – wszystko wskazuje na to – naruszają szczegółowe regulacje prawa Unii Europejskiej (dotyczące wyłączenia możliwości udzielania azylu obywatelom państw członkowskich UE oraz działania ENA), fundamentalną, unijną zasadę wzajemnego zaufania oraz zasady relacji między państwami członkowskimi Unii.
Według niego w takim przypadku w grę wchodzą trzy zasadnicze obszary reakcji. Po pierwsze, ponieważ o decyzji Węgier musi być powiadomiona Rada, może reagować w różny sposób: – Może wykazać większą aktywność w procedurze artykułu 7 Traktatu o Unii Europejskiej, może wzmocnić stosowanie zasady warunkowości (następstwa finansowe), można brać pod uwagę konsekwencje w odniesieniu do statusu Węgier w strefie Schengen – wymienia prof. Barcz. – Jeśli Węgry odmówią wydania Marcina Romanowskiego, będzie to oznaczało naruszenie prawa Unii Europejskiej, stąd może zostać wszczęta odpowiednia procedura przed TSUE – przypomina.
Według prof. Barcza decyzja Węgier o udzieleniu azylu RM, to “potężne uderzenie w powagę państwa, w jego status na arenie międzynarodowej”. – Więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby polski rząd od razu skierował skargę przeciwko Węgrom do TSUE. Nawet z tego powodu, żeby podkreślić, że to jest dla rządu polskiego sprawa ogromnej wagi, o istotnym charakterze.
Trzeci obszar reakcji, na jaki wskazuje prof. Barcz, dotyczy stosunków bilateralnych. – Decyzja Orbana jest szczególnie szkodliwa dla relacji polsko-węgierskich. Stąd nie dziwi mnie szybka i zdecydowana reakcja polskiego MSZ: odwołanie polskiego ambasadora na bezterminowe konsultacje i wręczenie noty protestacyjnej ambasadorowi węgierskiemu w Warszawie. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby – w zależności od rozwoju sytuacji (sprawę wniosku o ENA będzie rozpatrywał jeszcze sąd węgierski) – polski rząd zdecydował się na dalsze działania, na przykład na obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych – stwierdza ekspert.
Procedura azylowa na Węgrzech
Węgierska ustawa o prawie azylu z 2007 roku stanowi, że Węgry uznają cudzoziemca za uchodźcę, jeśli doświadczył prześladowania w swoim kraju ze względu na rasę, religię, przynależność do określonej grupy społecznej, przekonania polityczne lub który ma uzasadnioną obawę przed takim prześladowaniem.
Procedura rozpoczyna się od złożenia wniosku o uznanie do organu azylowego, czyli do węgierskiej Krajowej Dyrekcji Generalnej ds. Cudzoziemców (OIF). Jak wyjaśnia Węgierski Komitet Helsiński, na Węgrzech jest pięć procedur azylowych – standardowa, dopuszczalności, przyspieszona, dublińska i graniczna. Każda z nich ma zastosowanie w różnych sytuacjach.
Procedura standardowa rozpoczyna się od rozmowy urzędnika ds. azylu z osobą ubiegającą się o azyl z udziałem tłumacza. Wtedy pozyskiwane są dane biometryczne oraz informacje o trasie podróży do Węgier i powodach ubiegania się o ochronę międzynarodową. W razie potrzeby mogą być przeprowadzone dodatkowe rozmowy. Osoba ubiegająca się o azyl ma prawo przebywać na Węgrzech w czasie rozpatrywania jej wniosku. Decyzja powinna być podjęta w ciągu 60 dni. Jeśli OIF negatywnie rozpatrzy wniosek azylowy, wnioskodawca ma prawo się odwołać do sądu administracyjnego. W procedurze standardowej ma na to osiem dni od dnia doręczenia decyzji. Sąd może zgodzić się z decyzją OIF i ostatecznie odrzucić wniosek, albo ją odrzucić i nakazać wznowienie procedury azylowej.
Procedura dopuszczalności jest stosowana wobec obywateli UE. Polega na ocenie, czy wniosek o azyl jest dopuszczalny do dalszego rozpatrzenia. Jeśli wnioskodawca pochodzi z kraju uznanego za bezpieczny, mógł ubiegać się o ochronę w innym bezpiecznym kraju, przez który podróżował albo otrzymał już ochronę w innym kraju, wniosek może zostać uznany za niedopuszczalny. Decyzja w tej procedurze powinna być podjęta w ciągu 15 dni. Jeśli wniosek zostanie uznany za niedopuszczalny, wnioskodawca może w ciągu trzech dni odwołać się od tej decyzji do węgierskiego sądu administracyjnego.
Procedura przyspieszona stosowana jest w przypadkach, gdy wniosek o azyl jest uznawany za oczywiście bezzasadny lub gdy wnioskodawca pochodzi z kraju uznawanego za bezpieczny. Wnioski są rozpatrywane w trybie przyspieszonym, węgierski OIF powinien podjąć decyzje w ciągu 15 dni. W przypadku odmownej decyzji wnioskodawca ma trzy dni na uzasadnienie, dlaczego w jego indywidualnym przypadku jego kraj nie spełnia kryteriów bezpiecznego kraju pochodzenia.
Procedura dublińska stosowana jest wobec wniosków złożonego przez obywatela państwa spoza UE. Polega na ustaleniu, czy to Węgry są właściwym krajem do jego rozpatrzenia wniosku o azyl. Jeśli inny kraj jest odpowiedzialny, wnioskodawca może zostać przekazany do tego państwa.
Procedura graniczna stosowana jest wobec osób składających wniosek o azyl na granicy lub w strefach tranzytowych. Jednak od maja 2020 roku nie jest stosowana z powodu ogłoszonego przez węgierskie władze stanu zagrożenia masową migracją.
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP